Polska żuje, komuna gnije - foto Janusz Rydzewski, Gdańsk AD 1982
Polska żuje, komuna gnije - foto Janusz Rydzewski, Gdańsk AD 1982
Wilk Miejski Wilk Miejski
174
BLOG

Na stolcu Prezydenta RP nie zasiada ani Złota Rybka, ani notariusz PiS, już wiem

Wilk Miejski Wilk Miejski Polityka Obserwuj notkę 2



Per aspera, ad astra.

Przez ciernie, do gwiazd.


przysłowie rzymskie


Weto Prezydenta RP, Pana Andrzeja Dudy zaskoczyło wielu, wielu patriotów, wielu idiotów, a także wielu zdrajców i komuszej swołoczy występującej w Ulicznym Kabarecie  Polityczno-obscenicznym pod kierownictwem bezpośrednim i finansowym Trio Pornopolitico w składzie (odchodów moralnych): Kramarek-Kozlovsky-Soros. Ale tych, co mają uszy do słuchania, nie zaskoczyło, bowiem Prezydent RP powiedział medialnie, iż zawetuje ustawy reformujące wymiar (nie)sprawiedliwości, których oczekuje wielu obywateli Polski, kiedy zlekceważony zostanie jego projekt ustawy tyczący SN. Powiedział i słowa dotrzymał, tak jak na Głowę Państwa przystało. Umocnił prestiż rzeczonej Głowy Państwa i podrasował własny PR. Czy jest to uchybienie z jego strony? Z jego nie, ale z pozycji polskiej racji stanu, tak! I tu pytanie dodatkowe - co jest ważniejsze: symboliczny prestiż Prezydenta RP, czy polska racja stanu?

Odpowie sobie na to każdy, myślący i bezmyślny, pożyteczny idiota i patriota. Jedno jest pewne - jest to odroczenie naprawy chorej, "samowładnej" trzeciej władzy w państwie, więc samo w sobie, to nic dobrego. A co dobrego z tego wyniknie, zobaczymy. Decyzja Prezydenta RP była trudna, kontrowersyjna, taka w stylu - ratować matkę, czy dziecko, ale, pomimo zwłoki, prognozująca dobry finał! To nie jest bowiem wycofanie się z reformy chorej struktury, bez której to państwo, czyli Polska, będzie nadal ułomne! Ale pamiętajmy, po okrągłym stole wszyscy politycy są uwikłani! Na wszystkich są haki, mają ich w "teczkach" stare i nowe służby, są zobowiązani wobec swych promotorów i zakulisowych grup interesu. Niektórzy, zapewne liczni, to także realni agenci wpływu sił zewnętrznych i międzynarodowych stowarzyszeń tajnych. Tak, więc w tej decyzji był zapewne także "jakiś pies pogrzebany", jakiś wewnętrzny lub zewnętrzny czynnik sprawczy. Być może także komuś uratowało to skórę, pozwoliło na miękkie lądowanie odsuwanym od funkcji członkom "nadzwyczajnej kasty", może było po linii Kościoła, może... Jednak jest czytelne, że jeśli coś się odwlecze, to nie uciecze, już ugrał swoje, ale dawał obietnice wyborcze, a jest Prezydentem Nie Malowanym, co udowodnił! Tyle wiemy nie zaglądając za kulisy historii, tak…

Pamiętajmy także o tym, że Prezydent Andrzej Duda (dlaczego nie beknął dotychczas żaden śmierdziel i bezczelny chłystek, monitoringowo identyfikowalny, znieważający autorytet Głowy Naszej Ojczyzny, dlaczego prawo nie chroni Prezydenta RP przed publicznymi kalumniami? Odpowiedź – bowiem jest źle egzekwowane, skorumpowane, do asenizacji, ot co!) na przestrzeni paru ostatnich tygodni miał wiele kontaktów dyplomatycznych na wysokim szczeblu, rozmawiał z głowami państw i ważnymi politykami, że chociażby wymienię: Komboj w Trampkach, Anielica Merkuł, Makaron z Twardym Jądrem i wielu pomniejszych, ale Prezydent RP zasięgnął wiedzy z pierwszej ręki i wiedział tedy, jak jest Polska postrzegana, nawet opatrznie i konfabulacyjnie, ale poznał dokładnie KLIMAT MIĘDZYNARODOWY, w którego to sosie Polska jest zanurzona, a jak wiemy, nie jest Ona samotną wyspą!

Wiedział, zatem, zakładam że wiedział, co to jest interes Polski w międzynarodowej rozgrywce, a nie lokalny partykularyzm PiSu, która to partia jest jedyną, po układzie magdalenowo-okrągłostołowym, siłą polityczną, która chce skutecznie odkomuszyć Polskę, odbudować państwo prawa (tak, tak!) i wiarygodne, życzliwe dla obywateli (zapewne nie dla Nosicieli SB), nie prywatny folwark postkomuny. Dlatego Prezydent RP dokonał wyboru, co dla naszej historii nie jest nowiną, mniejszego zła, bowiem zbudował prestiż swej osoby, dyplomatycznie spacyfikował totalną opozycję, a także chwilowo osłabił zuchwale działający "walec PiSu", co zmniejszyło larum eurokratów w Brukseli. Jest to jednak w optyce wielu obywateli, rozumnych i patriotycznych, uchybienie wobec polskiej racji stanu, ale nie jest to zdrada, to tylko nie wykonanie "gambitu prezydenckiego" na rzecz wsparcia strategii nie szybkiego, a skutecznego odkomuszenia Polski realizowanej przez Rząd RP i większość Sejmu RP, a przez Prezydenta przedstawionego jako obietnica wyborcza.

Czy była to obrona przed "szachem politycznym" ze strony totalnej opozycji? Choć to nie niewłaściwe nazewnictwo, zatem wobec frontu zdrajców i przestępców, wspartych przez zaczadzonych najemników, sterowanych za banksterskie pieniądze, uczestników "łańcucha komuszych lamentów im. Józefa Światło". Czy może gest łagodzący skutecznie perspektywy wzmożenia ataków "szczekającego psa antypolskiego" z Brukseli, niejakiego Timmermansa, nie wiemy, ale można domniemywać. Zapewne. To jednak odroczenie "słusznej i zbawiennej reformy", co nie jest narodową klęską, ale realną sytuacją kryzysową! Jest także nową sytuacją na linii Prezydent - Prezes, oby zobowiązaniem do (współ)pracy, dla dobra Polski, nad konsensusem. Bowiem PiS nie ma już notariusza w Pałacu Namiestnikowskim!

Po kilkunastu miesiącach współpracy na zasadzie ograniczonej samodzielności Prezydenta RP, ten swoim wetem "wybił się na niepodległość". Pytanie, czy prestiż prezydencki wart więcej, niż oczywisty interes Polski? Zapewne nie, ale nie było to tylko skarbienie sobie jego kapitału przez Prezydenta Dudę. To także lekcja dla PiS, temperowanie arogancji jego prominentów, co polskiej sprawie nie służy, bowiem kultura polityczna nie realizuje się w stylu „tera my!”, bo to wywołuje, a wiemy to po wielu doświadczeniach ulicznych KODchodów i pajacowania Nosicieli SB, jedynie opór, jazgot i donosy na Polskę praktykowane przez wiele „kast uprzywilejowanych” i ludzi z nimi związanych. Trzeba to zrobić w sposób politycznie profesjonalny!

Zatem lepiej wykonać gest pojednawczy, oddać nieco pola, uciszyć Brukselę, mądrze powstrzymać "ostateczną rozprawę z PISem na polskich ulicach", zintegrować intelektualnie szyki, uśpić tym wetem zajadłość wroga (zewnętrznego i wewnętrznego) i uderzyć w "jądro komuny", ową sądową "kastę nadzwyczajną", ale precyzyjnie, fachowo, proceduralnie nienagannie, a wtedy, odziany tęczowo i  unijnie, konserwowany magdalenkowo, szalet postkomuny padnie! I jeszcze jedno. Tu potrzebna będzie kampania medialna i zapewne taka się odbędzie, bo tu przecież chodzi o interes obywateli, a nie o to, żeby "nasze było na wierzchu"... Trzeba było wcześniej informować społeczeństwo o konieczności oczyszczenia postkomuszego wymiaru sprawiedliwości, omówić medialnie korzyści reformy dla obywateli i państwa, a nie: "rach, ciach, raz w piz...ę, raz w piach", tak kolokwialnie, jednocześnie zapominając, że "co nagle, to po diable". To tak metaforycznie, bo jakże metafory są literacko efektowne, a jak plugawa i beznadziejna jest (p)rzeczywistość, zwłaszcza nasycona nienawiścią i strachem, że „już nie będzie tak, jak było!”, potrafiąca zwerbować tłumy durniów, by bronić swe synekury i apanaże!

Nie jest to dobra decyzja, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przegrana bitwa, to nie przegrana wojna. Strategia, to nie doraźna, efekciarka taktyka, to widzenie dalekosiężne, to apel o konsolidację frontu reformatorskiego. Komunały? Warto jednak o tym pamiętać!

Pamiętać też warto, że Pan Prezydent RP nie zawetował ustawy o ustroju sądów powszechnych, o czym się teraz nie mówi, ale to istotne. Nie wylał dziecka z kąpielą, spuścił gorącą wodę z wanny. Stonował emocje, ale wszystkich nie zadowolił! Wylał trochę oliwy swą „salomonową” (czas pokaże) decyzją na "wzburzone fekalnie" przez astroturfing (pseudo)społeczne wody niepokoi ulicznych, zabrał argumenty chamskim pieniaczom, a zarazem poinformował kolegów z PiSu, że nie jest tancerzem w ich teatrzyku, ale samodzielnym decydentem, stroną, a nie marionetką. PiS, który jest "najlepszym rakiem na politycznym bezrybiu", musi pamiętać o kilku rzeczach, a więc: że obowiązująca konstytucja ma wadę, a jest nią „dwugłowa egzekutywa”, a który to niedostatek trzeba zmienić poprzez jej reformę, co zamierza uczynić Pan Prezydent RP i oprzeć o referendalną wolę Polaków.

Pan Prezydent Duda dał także jasny sygnał, że w dalszym ciągu popiera zmiany w wymiarze sprawiedliwości, jego odkomuszenie i przywrócenie wiarygodności (zaufanie społeczne do sądów jest znikome!), których to zmian oczekuje większość Polaków, ale nie akceptuje on sposobu (jako doktor prawa z wykształcenia) w jaki były one wprowadzane w życie, pospiesznie i proceduralnie niedoskonale. To jest odroczenie wyroku skazującego na zdeprawowaną i cyniczną „kastę nadzwyczajną”, a nie odłożenie sprawy ad acta i pozostawienie „Hydry z nienaruszonymi łbami”, o nie! Nie znamy jednak tego motywu naczelnego, zdaje się to być presyiż głowy państwa, ale nie jest wykluczone, że załatwiane są tu zakulisowo interesy tych, którym zależy na tym, aby nie dokonać całkowitej sanacji państwa, pozostawić miejsce dla nienaruszonego "układu magdalenkowego". Tak może być także. Czas wyjaśni podejrzenia, co było tą rzeczywistą przyczyną sprawczą weta prezydenckiego.

Czasem dla końcowego efektu, grając świadomie, poświęcić można partyjniacki tryumfalizm i wizję łatwego zwycięstwa nad złem, dla efektu zwolnionego w zapale, ale metodycznego, całkowitego wykorzenienia zła. To jest strategia, a tu obowiązuje, nie gorąca głowa i widoczny brak profesjonalizmu, ale zasada: finis est corona opus, co towarzysz Miler określił bardziej przaśnie: „nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy”. Pamiętajmy, że na przestrzeni najbliższych miesięcy zdarzy się to, co nie zdarzyło się przez 28 lat bastionu postkomuny, czyli III RP! Liczymy na to i liczymy także, że był to tylko "wypadek przy pracy", chwilowe odroczenie całkowitej asenizacji naszego państwa!

Bowiem kiedy dwie zawetowane ustawy będą ulepszane, sądy na mocy ustawy niezawetowanej mogą być skutecznie reformowane, awansowani uczciwi i blokowani dotychczas sędziowie, zaś MSW może wnieść projekt ustawy o delegalizacji zjawiska astroturfing’u, który jest nielegalny w USA i UK, a w naszej polskiej rzeczywistość z kiesy Sorosta Analnego i woluntariatu wielu zdradzieckich debili moralnych, nawet banderowców, także służb rosyjskich, ludzi z wykształceniem, czyli szkodników antypolskich z tytułem wykształciu cha(ma), może zostać skutecznie ukrócony, oby! Panie Ministrze MSW, czekamy na mądre posunięcia! Wtedy na ulicę w obronie „demokracji socjalistycznej” i przywilejów „przedstawicieli ludu pracującego miast i WSI” wyjdą jedynie plugawi starcy z przeszłością SBcką i PZPRowską, oraz ich bujnie rozplenione i wyedukowane „klawo” progenitury, czyli „dzieci resortowe”. Zabraknie już tęczowych hipsterów, dresiarkich, knajackich szumowin i panienek z różowymi czuprynami, bowiem bankster Sorost Analny nie sypnie już swym wróbelkom ziarnem grosza, a świeczki zapalą się na grobie komuny, która na wieki spłynie w historyczne ścieki! Political fiction?

A dlaczego by nie, jeśli w duchu wiary w uruchomiany proces naprawy Rzeczypospolitej! Myśl, to energia, więc jeśli pomyślimy solidarnie, zbiorowo, narodowo, że "damy radę", to tak będzie! Tak zdarzyło się na Węgrzech w 2010 i u nas w 2015 roku, kiedy to nasze kraje solidarnie odrzuciły sługusostwo unijne i zdradziecką, skorumpowaną postkomunę, a wybrały godność, dumę i samostanowienie. I tak trzymać! Zatem z nadzieją, że to, co się odwlekło, nie uciekło, a złe, na dobre wyjdzie i z miłością do tego, co młode, szlachetne i rozumne, bowiem często rozmawiam z młodymi ludźmi, a jest ich wielu, co kpią z "KODorastów" i uczą się na nowo historii, a zamiast pić bełty, uczestniczą w zajęciach rekonstrukcyjnych i ćwiczeniach paramilitarnych, ot co! Polska, z krwi, ducha i woli prawdy właśnie się rodzi, a przenoszony przez 28 lat „plugawy embrion komuny” właśnie ulega poronieniu! Staje się faktem to, co zapisałem na polskiej fladze, co zamieniała miejsce strąconej na ziemię i podeptanej czerwonej szmaty, bodaj 3 Maja AD 1982, a utrwalił to fotograficznie mój niezapomniany Przyjaciel, Janusz Rydzewski: „Polska żyje, komuna gnije”. Amen, a nawet Amon Ra czadu z nieba da! Oj da, da naaa, komuno wymiatana, hej!

                                                                    *

Antoni Kozłowski vel Wilk Miejski


Dla amatorów bardziej śmiałej, wręcz radykalnej analizy majdanu lipcowego poniższa nota...

http://alexjones.pl/aj/aj-nwo/aj-informacje/item/118925-soros-i-banderowcy-chca-obalic-rzad-w-polsce


Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka