Wilk Miejski Wilk Miejski
200
BLOG

22 lipca Święto Poronienia Polski Ludowej, lamenty KODchodów i Nosicieli SB!

Wilk Miejski Wilk Miejski Polityka Obserwuj notkę 2



Wiadomości z frontu ulicznej farsy zwanej Łańcuch Lamentów im. Józefa Światło, tego, co czerwone zamienił na pieniężnie wydatne, cały kabaret bełkotów i pojękiwań w ramach Święta Poronienia Polski Ludowej, niezłomnej żywicielki kast nadzwyczajnych, pożytecznych idiotów i "resortowych dzieci", którym miast czerwonej, 27 unijnych gwiazd świeci!


1. Nowe Ogrody made in Danzing. Kiedy przetoczyły się poprzez Nowe Ogrody tłumy ludu miast i WSI, wydalono potężne KODchody, kiedy obrońcy demokracji w tęczowych trykotach i z wiarą w zdradę w sercu wołu, a złożywszy swe gorzkie żale w talerzu rosołu, wtedy zaśpiewano chórem, że my Nosiciele SB mamy wiarę, iż Targowicy pieśni stare obudzą chwackiego Jakuba Szelę, co da mam radości i sera na pierogi wiele! Na to zeszła z obrazka posłanka Podpaska, a tak oto rzecze, chociaż jej ciecze:  „ - Obrazki protestujących w całej Polsce dają nadzieję na to, że nie zmarnujemy dorobku Polski Ludowej z czasów wielkiej kreacji lewackiej Breżniewa, co pod wodą ziewa, a teraz przekuta, jako stal została w genderowskie i multikulturalne szpilki służące do wbijania we wrażą, kaczystowską dupę, co zasiada na mistycznym stolcu władzy na Wawelu i ma, o trwogo, zwolenników wielu! Każdy gest sympatii dla państwa teoretycznego, do nadzwyczajnej kasty, to kamień wrzucony do wrażego kaczystowskiego ogrodu, w którym  szykowane są działa laserowe, paralizatory i dyby, co mogą kres położyć naszej demonstracji zbiorowego zidiocenia i unijnego zaczadzenia! A nas ten cud w tęczowe parówki zmienia!  Obrazki protestujących w całej Polsce dają nadzieję na to, że nie zmarnujemy dorobku Polski Ludowej, szlachetnych wskazań Kiszczaka i starego, wypróbowanego fortelu Bolesława, czyli pozyskiwania informacji poprzez donos kanapek na posterunek muchołapek, bądźcie z nami towarzysze, sława wam, sława, takoż sierść i chałwa!" - powiedziała nam, agencji faktomedialnej Uniwersytetu Czerskiego, po manifestacji sprawnej łona depilacji, posłanka partii Poszły Osły, towarzyszka Gdziemieszka Podpaska. W tle szumiały jodły na gór szczycie, a tasiemiec pisał ogłoszenie matrymonialne w grubym jelicie.

2. WARSZAWA. Podczas prac ziemnych na dziedzińcu byłego komitetu centralnego PZPR, a obecnie gmachu giełdy zboża zebranego z gołoborza, odnaleziono prawdopodobnie ludzkie zwłoki. Wnikliwe badania ekspertów antropologów ustaliły, że istoty owe pochodzą na pewno od małpy. Zespół anatomo-patologów odkrył, iż wszyscy odnalezieni posiadali serca po lewej stronie, zaś mózgi zidentyfikowano jako produkt fabryki serów topionych w Moskwie. Przedstawiono również tezę, że ser pochodzić może spod napletka Władysława Łokietka. Stwierdzono także obecność przewodów pokarmowych u licznych osobników, jeden przewód doktorski i dwa elektryczne oraz słabo strawioną partię zjednoczoną. Rewelacją było zaś odkrycie resztek stanu wojennego w zwojach jelita grubego. Ostatecznych rozstrzygnięć dokonał zespół archeologów, który stwierdził obecność bakterii czerwonki w stadium przetrwalnikowym, co pozwoliło zaklasyfikować znalezisko do wymarłego gatunku Stalinozaurus. Jest to zapewne przodek KODorastów i Nosicieli SB. Wykopaliska zasypano, w sejmie osłom w żłoby dano. Poczta chińska z tej okazji wypuściła znaczek z wizerunkiem żwawych kaczek.

3. Wa-wa, ulica Wiejska. Podczas sławetnej sceny kabaretowej przed Sejmem RP zjednoczone masy kałowe KODchodów i Nosicieli SB zaszły w ciążę pozamaciczną zapłodnione ideą destrukcji państwa środka i wczesnego noworodka, a więc zaległy przed barierkami, które utrudniały im dostęp do wiedzy o uprawie chłopskiej gruszy na miedzy. Po wielu godzina zalegania w pozycji horyzontalnej, sprzyjającej skurczom porodowym nastąpiło jednak masowe poronienie idei. O podstępne podanie środków poronnych podejrzani są straszliwi siepacze kaczystowscy, którzy przy pomocy krótkofalówek zatemperowali ołówek. Poronione idee udały się pieszo na Berdyczów, część do Zatoki Świń, ale widziano także osiołka, który dźwigał wyczerpanego ideową diarreą towarzysza Kasprzańca do karczmy ludowej w okolicy Bogdańca.

4. Plac przed słuszną bryłą ECS, kiedyś Solidarności w Gdańsku. Przybyły na uroczystości żałobne z powodu chwytających za serce kier i portfel bankstera Sorosta Analnego obchodów 22 Lipca, czyli Święta Poronienia Polski Ludowej, dnia lamentów KODchodów i Nosicieli SB, towarzysz Bolesław Zaparty swym pojawieniem się wywołał entuzjazm wśród antylop gnu, szczerbaków i pawianów w krainie satyroplanów. Tam też dało się słyszeć wiele chwackich i rustykalno-knajackich, tudzież zawadiackich obietnic uśmiercenia Prezydenta Dudy, takoż Kaczki ustrzelenia, a co na to ciocia Gienia, wytrawny agent Belzebuba, co smaruje siarką uda, co? Reporter Radia Erywań zanotował dwa zjawiska wyjątkowe: cudowną mowę miłości zebranych tłumów, aż do późnej starości, a także wypowiedź towarzysza Bolesława: " - Wy młodzi, wam czad komuszy nie zaszkodzi, zatem musicie odzyskać dostęp do trójpolówki, aby sadzić brusznice i makówki! Moje pokolenie donosicieli kanapek ze smardzami i rybkami gurami na posterunek władzy jedynie słusznej przekazało Wam demokratyczną ideę wspartą na trzech filarach: konfidencja, zdrada i demencja, zatem nie wolno pozwolić, aby jakieś tam prawko i upierdliwość odmieniło ten układ szlachetnej, jak postawa generała Kiszczaka, miłości do państwa teoretycznego i zdurnienia obywatelskiego! Ale luja ma szczeżuja!" Usłyszawszy te wielkie, jak oka w rosole, słowa Bolesława Zapartego towarzyszka Krywouch dostała na twarzy pąsów na widok piekarzy, a także cudownego porostu pachwinowego.

5. Speaker Corner in Hyde Park am Danzing. Sławny z miłości do islamskiej hidżry i imienia Lenina, co lwa zmienia w Beduina, niejaki Pawka Budyniowicz, Prezydent zawsze Wolnego Miasta Grudziąża podczas ceremonii topienia Marzanny jaśnie panny komuny w kadzi surówki z wielkiego pieca w te oto słowa zebrany lud podnieca: „ - Tak jak 37 lat temu, niezłomni synowie Ubekistanu – Kiszczak i Jaruzelski rozpoczęli strajk w Stoczni im. Lenina i dali przykład, jak Lecha zmienić w Bolesława, a miłość do Breżniewa w układ z Rockefellerem, co jest gindne i sierpokrzywe, jak wielkoduszne skopanie staruszki w okolicy polnej gruszki! Dzisiaj mówimy: każdy z Was może przeżyć na nowo cud PRL! Potrzebujemy wrócić do bijącego źródła naszej Partii – ZOMO! Przypomnieć sobie tę jedność ponad podziałami gwarantowaną majestatycznym monolitem PZPR. Urrrrra!” Usłyszawszy to Czapajew wykonał szarżę na Kopiec Kościuszki i przebił w karo trzy wydmuszki. Na to patrzy Amon Ra i z niebieskiej fuzji czadu z nieba da, oj da, da na tacę czerstwą macę…

                                                                                                        *


Podstawowe informacje na temat organów obscenii politycznej Naszej Ojczyzny Ludowej, maci radnoj i wyciskarki do cytryn mas pracujących miast i WSI, czyli PRL i niezłomnej kontynuatorki kadrowej - UBkistanu w stanie sromotnego upadku na plecy pod barierki uliczne, cuda to obsceniczne!


1. PKWN - Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego - Założony w Moskwie pod patronatem Stalina tymczasowy, naczelny organ władzy wykonawczej w Polsce Ludowej reprezentujący interesy polityczne wspieranych przez ZSRR polskich komunistów. Powołany do życia w dniu 21 lipca 1944 roku w Moskwie przez delegatów KRN, członków ZPP i sowieckich doradców został ogłoszony w Chełmie Lubelskim w dniu 22 lipca 1944 roku (poprze emisję audycji Radia Moskwa) “Manifest Lipcowy PKWN”, zredagowany i wydrukowany w Moskwie i firmowany przez PKWN, który liczył 15 członków, a jego przewodniczącym był tow. Osóbka-Morawski, zaś wiceprzewodniczącą Wasilewska. Kierownikami resortów PKWN byli: obrony narodowej – Rola-Żymierski, bezpieczeństwa – Radkiewicz, informacji i propagandy – Jędrychowski etc. W porozumieniu z sowietami PKWN oddaje w ręce Armii Czerwonej kontrolę prawną w Polsce. PKWN wydał parę dekretów np. o reformie rolnej, o kodeksie karnym WP i ochronie państwa, owocem czego były liczne represje i wyroki śmierci. W dniu 31 grudnia 1944 roku PKWN przekształcił się w Rząd Tymczasowy, choć legalny Rząd RP istniał w Londynie. Była to, więc otwarta próba podważenia porządku prawnego istniejącego nieprzerwanie od 1939 roku i reprezentowanego przez Rząd RP na uchodźstwie. PKWN, choć organ bezprawny, narzucony siłą przez sowietów, niestety, zalegalizowany został przez aliantów zachodnich, wypełniających tajne zobowiązania konferencji w Jałcie i oddających cynicznie we władnie Europę Wschodnią Stalinowi. Po zakończeniu wojny na skutek ustaleń pomiędzy Stalinem, a PKWN z ziem II RP na wschód od linii Curzona (Linia Curzona przebiegała niemal identycznie jak linia rozbioru Polski z paktu Ribbentrop-Mołotow), wcielonych do ZSRR, wysiedlono większość pozostających tam Polaków: 800 tys. z Zachodniej Ukrainy, 274 tys. z Białorusi i 197 tys. z Litwy, zaś w stosunku do pozostałych w granicach ZSRR przedstawicieli narodów I RP sowiecka NKWD stosowała masowe represje: deportacje i fizyczną eksterminację większości ukraińskich, białoruskich i litewskich działaczy narodowych.

2. ZPP Związek Patriotów Polskich powstał w ZSRR w roku 1943 z ocalałych ze stalinowskich czystek członków KPP, a więc lojalnych wobec sowietów “polskich towarzyszy” i agentów NKWD. Przewodniczącą związku była Wanda Wasilewska, a we władzach tacy działacze komunistyczni jak: Lampe, Jędrychowski, Sokorski i Zawadzki. Głównym zadaniem tego związku było tworzenie, wedle wytycznych Stalina, kadr politycznych dla objęcia w „wyzwolonej”, czyli zainstalowanej w sowieckiej orbicie wpływów i kontroli, Polsce władzy przez zależnych od dyrektyw Stalina komunistów, a także tworzenia programów politycznych i strategii walki z “wrogiem ideologicznym”, czyli przedstawicielami Rządu Londyńskiego, AK i NSZ. Propagowali także zjednoczenie wszystkich Polaków wokół idei walki z hitlerowcami, pomagali w tworzeniu polskiego wojska (z kadrą oficerską sowiecką) w ZSRR i propagowali ideę przyjaźni polsko-sowieckiej. Wydawali organ prasowy “Wolna Polska”. W roku 1944 wielu działaczy ZPP weszło w skład PKWN, czyli tymczasowej władzy wykonawczej w Polsce, oddającej na zdobytych terenach jurysdykcję w ręce Armii Czerwonej, czyli NKWD, zatem cynicznie zezwalając sowietom na aresztowania, morderstwa, więzienia i wywózki w głąb Interioru sowieckiego polskich patriotów. Działalność ZPP była bezapelacyjną zdradą narodową, kolaboracją i kpiną z patriotyzmu!

3. PRL Polska Rzeczpospolita Ludowa, to nazwa niesuwerennego tworu państwowego, w zasadzie państwowej atrapy, której władze nigdy nie zostały wybrane przez naród (wielokrotne, cyniczne fałszerstwa wyborcze), a znajdującego się od nieprawego początku w sferze wpływów ZSRR. Polska Ludowa, a potem PRL powstała na mocy decyzji podjętych podczas Konferencji Jałtańskiej z lutego 1945 roku. PRL uzyskała pełną osobowość prawną na mocy konstytucji z 22 lipca 1952 roku, kiedy to Sejm Ustawodawczy uchwalił Konstytucję Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, która stwierdzała m.in. że: “PRL jest państwem demokracji ludowej, a władza należy do ludu pracującego miast i wsi”. Do czasu uchwalenie konstytucji polski twór państwowy, zależny od sowietów, zwał się Polska Ludowa. PRL funkcjonowała na mocy fikcyjnego poparcia obywateli uzyskiwanego w permanentnie fałszowanych, obowiązkowych wyborach, a jej faktyczne oblicze krachu gospodarczego i powszechnego bezprawia maskowała cynicznie litera „demokratycznej” konstytucji i tapeta propagandowa.

I tu jeszcze jedno, ale jakże istotne rozgraniczenie. Aparat partyjny i służby specjalne PRL, to nie byli Polacy, to byli agenci sowieccy, kondotierzy obcego imperium, zatrudnieni przez Kreml do dozoru nad narodem. Narodem zniewolonym i upodlonym! Bowiem polskość, to formacja duchowa, kulturowa, historyczna i moralna. Twórcy i władcy PRL, to był inny gatunek człowieka, to byli sowieccy, fanatyczni patrioci! Zatem nie mieliśmy wtedy państwa, było one własnością SOWIECKĄ! Służby MSW, to byli oprawcy i bandyci, eksterminatorzy narodu polskiego! Aparat partyjny, to byli administratorzy sowieckiego folwarku zainstalowanego nad Wisłą na fundamentach zdrady Aliantów i sowieckiego bezprawia. A gdzie byłą Polska? Polska ciągłość państwowa była w Londynie, reprezentowana przez Polski Rząd na Uchodźctwie, polskich Prezydentów RP, polską kulturę i historię pielęgnowaną w środowiskach emigracyjnych, Polska była w wartościach hołubionych przez Polaków pod reżimem komunistycznym, w ich sercach, mowie, tradycji, sztuce spontanicznej, kulturze niezależnej, poza państwem, poza administracją, poza kontrolą i terrorem, bez sowieckiego debitu!

Czy, wiec PRL, będąc de nomine państwem suwerennym, była państwem polskim? Nie, nie była państwem polskim, była sowiecką atrapą administracyjną na ziemiach polskich! Atrapą Polski „przesuniętą na mapie”, okrojoną, dosztukowaną pryncypialnie, wymieszaną osiedleńczo i przesiedleńczo, zmęczoną, zdziesiątkowaną wojną i zastraszoną. Ale pomimo tego polska autentyczna kultura powstawała, lecz ani w jawnym buncie, ani w biernej rezygnacji wobec reżimu komunistycznego, ale poprzez aktywność pozapolityczną, tak jakby PRL nie istniała, a Polska była prywatną, domową, osiedlową, parafialną, stowarzyszeniową, solidarną sprawą Polaków. Tak! Są dwie, jakże różne, historie ziem w dorzeczu Wisły w latach 1944 - 1989: historia PRL, historia aparatu administracji i przemocy, historia zdrady i zbrodni, historia struktury administracji podobnej w modelu zależności do Królestwa Polskiego (1815 – 1830) i Generalnego Gubernatorstwa, oraz historia „Polaków pod sowiecką okupacją”, administrowanych przez ich najemników, zdrajców i sprzedawczyków, historia odważnych i mądrych ludzi tworzących kulturę, wartości duchowe, naukowe i społeczne, a także tworzących majątek narodowy, administrowany przez komunistów, a potem, ma mocy układy magdalenkowego, przez nich rozgrabiony...

To ma niebagatelne znaczenie polityczne i moralne, bowiem dla wielu był to okres ciężkiej pracy, dokonań naukowych i artystycznych, kultywowania tradycji, z której ludzie żyjący w tych czasach są bardzo dumni, a majątek narodowy, wypracowany w pocie czoła, uważali za dorobek swego życia. Ten majątek został po tzw. transformacji systemowej uwłaszczony przez aparatczyków i służby, a lwia jego część sprzedana za bezcen obcemu kapitałowi. Reasumując: bandyci i sprzedawczycy okradli Polaków, zabijali i terroryzowali, okłamywali, a potem zabrali im wypracowany dorobek, stworzyli nową atrapę: „państwo istniejące teoretycznie”, mało tego, zniszczyli Polakom świat wartości, historii i tradycji, zbudowali im „złoty chlew” masowej konsumpcji i „telewizyjnej hucpy”. Pamiętajmy, że opozycja, świadoma i „nie konstruktywna”, walcząc z PRL nie walczyła z dramatyczną historią upodlonego narodu, jego nędzą i upadkiem, ani z dorobkiem ludzi ciężkiej pracy, ale z systemem, który tych ludzi zabijał, zniewalał, deprawował, odzierał z tożsamości, pamiętajmy! To, co zdarzyło się w PRL i dzieje się w III RP, to dziejowe horrendum, nikczemność nie opisana, godna poważnego opracowania i demaskacji! Teraz zaś wracamy do kwestii PRL.

Niesłusznie używane jest powszechnie określenie np. “życie w PRL-u”, gdyż ów skrót jest nieadekwatny, bowiem jest on rodzaju żeńskiego i prawidłową formą jest: “życie w PRL”. Popularna jest też nazwa “PRL bis”, czyli stary układ pod nową przykrywką polityczną, stosowana przez oponentów politycznych i ludzi rozczarowanych tempem reform demokratycznych i skorumpowaniem sceny politycznej w III RP. Wyjąwszy dekoracyjne respektowanie swobód obywatelskich i brak widocznych znamion przemocy politycznej, wszelkie ważne decyzje polityczne, ekonomiczne, informacja medialna, obsada stanowisk w sądownictwie, spółkach skarbu państwa, strategia obronności i polityki zagranicznej, realizowane są ponad głowami społeczeństwa, więc ta nazwa ironiczna: „PRL bis” jest adekwatna do stanu rzeczy. Bowiem w kraju, gdzie kapitałem zarządza były aparat PZPR i funkcjonariusze byłego MSW, media kontrolują ludzie służb specjalnych PRL, a politycznie podsłuchuje się i kompromituje prawicę, produkuje bezkarnie dziesiątki afer tuczących prywatne konta polityków, a politykę uprawia nie w myśl polskiej racji stanu, ale dla umocnienia pozycji partii z PRLowskim rodowodem. Zaś wszystko to jest owocem nieoficjalnych ustaleń okrągłego stołu i Magdalenki, więc czuje się jeno niemoc obywatelską i “zaduch” starego systemu ! Co było aktualne w 2009 roku znacznie się zmieniło, ale proces odkomuszenia struktur państwa dopiero się zaczął i życzmy sobie, aby był skuteczny!

4. PZPR Polska Zjednoczona Partia Robotnicza powstała na zjeździe zjednoczeniowym PPS i PSL w Warszawie 15 grudnia 1948 roku, czemu towarzyszyło usunięcie 82 tys. patriotycznych i  ideowych członków obu partii. W czasie swojego istnienia, PZPR była partią masową, kierującą centralnie zarządzaną i zbiurokratyzowaną gospodarką, sprawującą władzę państwową w sposób autorytarny, dążącą do totalitarnego kontrolowania wszystkich oznak życia społecznego. Miała strukturę terenowo-produkcyjną czyli sieć komitetów od wojewódzkiego do dzielnicowego oraz komórki partyjne w zakładach pracy, gdzie “Pop”, czyli sekretarz podstawowej organizacji partyjnej, miał władzę równą władzy dyrektora zakładu. Partia owa przyjęła na siebie rolę “siły przewodniej” w budowie socjalizmu w Polsce w duchu marksistowsko-leninowskim i w oparciu o “centralizm demokratyczny”, kolektywizację rolnictwa, budowę przemysłu ciężkiego, a nade wszystko rozbudowa organów represji i propagandy. Prawdziwą rolą PZPR było realizowanie programu zależności PRL od ZSRR w formie zależności politycznej i gospodarczej, a gwarancję tej polityce zdrady interesu narodowego stanowić miał rozbudowy system instytucji państwowych i społeczno-politycznych, kontrolowanych przez PZPR, które miały zapewniać fikcyjne poparcie społeczne dla polityki “naszej partii”.

Wobec przeciwników politycznych w latach stalinowskich PZPR stosowała eksterminację fizyczną, zaś w latach późniejszych represje więzienne, nie wypuszczanie za granicę i szkalowanie propagandowe. Kolejnymi, pierwszymi sekretarzami PZPR byli: Bierut (1948-1956), Ochab (1956), Gomułka (1956-1970), Gierek (1970-1980), Kania (1980-1981), Jaruzelski (1981-1989) i Rakowski (1989-1990). PZPR odpowiedzialna jest za 46 lat systemu totalitarnego w PRL, ludobójstwo czasów stalinowskich, łamanie praw człowieka i tworzenie dyspozycyjnego aparatu sądowniczego, wykorzystywanie do kontroli i zastraszania społeczeństwa służb specjalnych, działających ponad prawem, w wielu przypadkach stosujących metody zbrodnicze, zmuszanie obywateli do życia w absurdalnych i uwłaczających ludzkiej godności warunkach bytowych i sztucznej, wynaturzonej organizacji życia społecznego, budowy chorej gospodarki opartej na dyrektywach ideologicznych i stworzenia, w drodze ideologicznej edukacji i indoktrynacji propagandowej, patologicznych postaw społecznych, czyli braku inicjatywy obywatelskiej, moralnego indyferentyzmu, kradzieży mienia społecznego, braku szacunku do pracy i zdeformowanej historycznie świadomości.

Pomimo, iż 27 stycznia 1990 roku PZPR rozwiązała się (tylko symbolicznie), wcześniej oddawszy władzę, to żaden z jej przywódców odpowiedzialnych za zbrodnie kryminalne, zdradę stanu, czyli kolaborację z wrogim imperium, grabież pieniędzy ze skarbu państwa i sabotaż gospodarczy nie odpowiedział przed niezawisłym sądem (bo ich de facto nie ma!). Nieprecyzyjny, wzbudzający kontrowersje i realizowany opieszale projekt “dekomunizacji” powinien zostać zastąpiony indywidualną odpowiedzialnością poszczególnych aparatczyków PZPR, a także SB i WSW, w których to sprawach stosowna prokuratura powinna przeprowadzić śledztwo i wytaczać procesy o udowodnione przestępstwa. Bowiem bezkarność polityków i ich brak odpowiedzialności za popełniane przestępstwa i nadużycia jest przyczyną społecznej nieufności wobec aparatu państwowego III RP i poczucia braku elementarnej sprawiedliwości w niepodległej i demokratycznej (fikcyjnie) III RP.

5. SB Służba Bezpieczeństwa, czyli aparat inwigilacji i przemocy służący ochronie interesów władzy komunistycznej w Polsce (PRL), czyli kontroli wszystkich środowisk społecznych i gospodarki. Od roku 1944 do 1956 nosiła nazwę UB, czyli Urzędu Bezpieczeństwa, którego szefem był złej pamięci Jakub Berman. SB podlegała Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i zgodnie z ustawą z 1983 roku posiadała strukturę terytorialną w ramach wojewódzkich, rejonowych, miejskich i dzielnicowych urzędów spraw wewnętrznych. SB brała aktywny udział w obserwacji i represjonowaniu środowisk opozycyjnych, pacyfikacji strajków i demonstracji ulicznych, inwigilacji środowisk twórczych i kulturalnych a także Kościoła, jako największego wroga ideologicznego władzy komunistycznej w PRL. Aktywność SB szczególnie się nasiliła w okresie działalności legalnej i podziemnej “Solidarności” czyli w latach 80-tych. Do najbardziej spektakularnych zbrodni SB należało zabójstwo krakowskiego studenta-opozycjonisty Stanisława Pyjasa w 1978 roku, utopienie warszawskiego licealisty Emila Barchańskiego w 1982 roku, zastrzelenie 3 i zranienie kilkunastu protestujących górników w Lubinie w dniu 31 sierpnia 1982 roku, pobicie i utopienia działacza “Solidarności RI” Piotra Bartoszcze w 1983 roku, zakatowanie na śmierć kapelana “Solidarności” księdza Jerzego Popiełuszki w 1984 roku, a nawet już podczas obrad okrągłego stołu (1989) odwetowe zabójstwa księży: Niedzielaka, Suchowolca i Zycha. Nie znane są dokładne statystyki, ale (nie licząc masowych zbrodni na patriotach i Żołnierzach Niezłomnych swej spodlonej poprzedniczki -UB) mająca na sumieniu życie kilkuset osób. Złej sławy Odział II zajmował się inwigilacją i represjami wobec duchownych Kościoła Katolickiego w PRL, traktowanego jako poważna, opozycyjna siłą, mająca wielkie społeczne poparcie i moralny autorytet, burzący skuteczność monopolu władzy ideologicznej PZPR. Ponadto SB dokonała wielu innych perfidnych, skrytobójczych mordów na opozycjonistach, ludziach kultury i księżach, a także uprowadzeń, szantaży i tortur wobec działaczy podziemia. Charakter działalności, cynizm jej funkcjonariuszy i zbrodnie popełnione na społeczeństwie przeciwstawiającym się wrogiej interesom polskim władzy komunistycznej PRL jednoznacznie określa SB, jako organizację zbrodniczą, działającą ponad prawem i przeciw elementarnym interesom obywateli.

Jej zadaniem był spacyfikowanie i kontrola społeczeństwa, które było oporne wobec rozlicznych form “budowy demokracji socjalistycznej”, a więc należało pozbawić je podmiotowości i motywacji w walce o status niezależności. Przy pomocy działań świadomie bezprawnych, a często zbrodniczych, SB zniszczyła życie wielu opozycjonistów, złamało jednostki słabe i wymordowała oporne, poprzez szantaż i przemoc wykreowała wielu TW (najwięcej w środowisku duchownych, bo aż 15%!), ale ducha oporu i pogardy wobec komunistycznej władzy nie zdołała złamać. Weryfikacja jej pracowników, przechodzących do pracy w UOP w realiach (pseudo)demokratycznych III RP, to chyba nie adekwatna do skali łamania prawa forma represji wobec jej funkcjonariuszy. Ale przecież Dzierżyński dał zatrudnienie w NKWD byłym funkcjonariuszom carskiej Ochrany, co można potraktować jako analogiczną sytuację i symptom tego, że interes władzy, która korzysta z doświadczenia “fachowców” jest niewątpliwie czynnikiem rozstrzygającym o nietykalności “przestępców na państwowym żołdzie”. Smutne to, ale prawdziwe, choć poszanowanie prawa i sprawiedliwość ważniejsze jest od pragmatyzmu, o czym przeświadczona jest większość obywateli III RP, ale w biernym milczeniu nie manifestuje swych poglądów, bo ma “marchewkę” w postaci centrów handlowych, “Tańca z gwiazdami” w TVP, telefonów komórkowych i gier komputerowych, skutecznych usypiaczy rozumu, niestety!

Inną, bulwersującą do dziś i dopiero niedawno ustawowo zniesioną, kwestią były wysokości świadczeń, niewspółmiernie wysokich w porównaniu do innych grup społecznych, pobieranych przez jej emerytowanych i otrzymujących renty byłych funkcjonariuszy. Ta forma "niesprawiedliwości społecznej" i jawnej kpiny z poczucia sprawiedliwości i godności, chociażby żyjących w nędzy byłych działaczy "Solidarności" i innych opozycjonistów wobec władzy w PRL, kiedy została zniesiona ustawą sejmową wzbudziła falę protestów "ograbionych ze środków do życia" i nie wiedzących jak "przeżyć za 2 tys." żałosnych pajaców, ongiś drani i bandytów, urządzających uliczne występy kabaretowe wspierane przez KODchody i Nosicie SB, tak...

6. ZOMO – Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej były wewnętrzną, szturmową formacją milicji, powstałą po doświadczeniach walk ulicznych w Poznaniu w czerwcu 1956 roku w grudniu 1956, a rozwiązaną w listopadzie 1989 roku. Powołana oficjalnie do likwidowania “zbiorowych naruszeń porządku publicznego” i prowadzenia akcji ratowniczych przy klęskach żywiołowych, wykorzystywana była de facto tylko do brutalnego rozpędzania ulicznych demonstracji antykomunistycznych. Po raz pierwszy ZOMO wystąpiło jako formacja publicznie 20 stycznia 1957 roku podczas zabezpieczania wyborów do sejmu PRL II kadencji. Swój „chrzest bojowy” ZOMO przeszło 7 marca 1957 roku pod Rzeszowem, gdzie kompania ZOMO spacyfikowała 400-osobową demonstrację mieszkańców wsi Lutoryż domagających się zwrotu tamtejszej parafii jej majątku ziemskiego. ZOMO pokazało pełne możliwości "karzącego ramienia partii" podczas stłumienie strajku łódzkich tramwajarzy w nocy 13/14 sierpnia 1957 roku oraz pacyfikacji kilkudniowych demonstracji jakie wybuchły w Warszawie pomiędzy 3 – 7 października 1957 roku po zamknięciu tygodnika "Po prostu", a działania ZOMO były tak brutalne, iż zginęły wtedy dwie osoby. ZOMO było skoszarowaną formacją paramilitarną, a od 1973 roku zaczęto do niej rekrutować poborowych dla odbycia w tych oddziałach zasadniczej służby wojskowej. Służba ta odbywała się na lepszch warunkach, niż w LWP, a to z takich powodów: skoszarowanie jednostek ZOMO w dużych miastach, brak wyjazdów na poligony, czy brak tzw. "fali", czyli prześladowania "kotów", czyli rekrutów przez starsze roczniki.

W 1968 roku prowadzono w ZOMO nowe mundury typu "moro", oraz na wzór policji na Zachodzie, tarcze ochronne. W czerwcu 1976 roku funkcjonariusze ZOMO rozpędzali tłum zgromadzony w centrum Radomia przy pomocy pałek i w kaskach z zasłonami z pleksiglasu, przy wsparciu armatek wodnych nowego typu, a były to polskie armatki Hydromil 1, zbudowanych na podwoziu Stara. W latach 80. na skutek coraz gorszego odbioru społecznego formacji ZOMO służba w niej straciła na atrakcyjności, a jej funkcjonariusze byli w większości ochotnikami. Powodem było to, iż w latach 80. formacje ZOMO były używane do pacyfikacji antykomunistycznych demonstracji ulicznych i strajków, podczas których zasłynęły z brutalności i bezwzględności. Wtedy też narodziły się potoczne, pogardliwe nazwy jej funkcjonariuszy – „zomoidy”, "Homo ZOMO", „zomole” lub „bijące serce partii” dla tej bandyckiej formacji. Jest tajemnicą poliszynele, iż przed akcją pacyfikacyjną ZOMOwcy pojeni byli wódką i spirowani amfetaminą. Najbardziej bandycki wyczyn ZOMO, to pacyfikacja kopalni „Wujek”, kiedy to czołgi obaliły 16 grudnia 1981 roku mur kopalni, ale do górników strzelał specjalny pluton ZOMO. Od ich kul zginęło 9 osób. Łącznie w czasie stanu wojennego w wyniku bandyckich form działania ZOMO zginęło około 40 osób. ZOMO zostało użyte przeciw Polakom 3 lipca 1989 roku, kiedy rozpędziło demonstrację przeciwko zaproponowaniu kandydatury generała Wojciecha Jaruzelskiego na urząd prezydenta Polski, a po raz ostatni 28 stycznia 1990 roku podczas ostatniego zjazdu i rozwiązania PZPR przed Salą Kongresową Pałacu Stalina.

Początkowo liczebność formacji ZOMO określono na 6600 osób, jednak w późniejszym czasie wielokrotnie podnoszono stan liczebności formacji. W końcu lat 80. oddziały ZOMO liczyły blisko 13 tys. funkcjonariuszy. Największą jednostką była brygada ZOMO stacjonująca w Warszawie na Golędzinowie, ale koszary ZOMO znajdowały się w każdym większym mieście PRL. Działania ZOMO w czasie stanu wojennego ze względu na jej brutalność i jawne bezprawie było powodem, iż wielokrotnie podczas “zadym” tłum skandował “ZOMO -Gestapo”. Bardzo chwali sobie natomiast “szkołę życia” i kwalifikacje zawodowe zdobyte podczas służby w ZOMO detektyw Krzysztof Rutkowski, były członek “Samoobrony” i aktywny destruktor środowiska złodziei samochodów w III RP.

7. ORMO – Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, powołana została w 1946 roku jako organizacja wspierająca działania Milicji Obywatelskiej. ORMO zorganizowane było w jednostki terenowe i zakładowe. W latach 1946-48 ORMO czynnie uczestniczyło w walce z “reakcyjnym podziemiem”, czyli zbrojnymi organizacjami niepodległościowymi jak “WiN” i “NSZ”, a więc szpiegowali, donosili i uczestniczyli w obławach na polskich patriotów walczących z bronią w reku z czerwonym okupantem. ORMO wzięła następnie udział w tzw. kolektywizacji rolnictwa czyli tworzeniu PGR-ów, a następny “zaszczytny” epizod tej formacji, to udział w tłumieniu wystąpień studenckich w 1968 roku, gdzie zaczyna się ich “zła sława”, kiedy tzw. aktyw partyjny pałował studentów na wiecach, m.in. na Uniwersytecie Warszawskim. Tenże "aktyw" w dużej mierze składał się właśnie z ormowców. Następnie ormowcy pojawili się na robotniczych wiecach i demonstracjach na Wybrzeżu w 1970 roku.

Podczas masakry robotników na Wybrzeżu w Grudniu ‘70 ormowcy ochraniali gmach PZPR w Gdyni i patrolowali ulice miasta. Przed stanem wojennym w komitetach wojewódzkich MO powołano "oddziały zwarte", złożone z emerytowanych milicjantów i żołnierzy, które liczyły ponad 60 tys. ludzi i były organizacyjnie częścią ORMO. Była to znacząca siła, której osłabiona “przewodnia siła narodu” - PZPR mogła użyć jako “zbrojnego ramienia” w konfrontacji z opozycją i demonstrującymi obywatelami. W stołecznych strukturach ORMO w latach 1982 - 1989 działała specjalna grupa, która podczas solidarnościowych manifestacji wnikała w tłum, prowokując zamieszki oraz wyłapując aktywnych “kamieniarzy” i liderów demonstracji. ORMO rozwiązane zostało w 1989 roku. Jednak najpopularniejsze kreacje ormowców, to nie bojówkarze, ale dzielnicowi TW, funkcjonariusze kontroli ruchu drogowego i kuratorzy dla nieletnich, społeczne kreatury wzbudzające śmiech i pogardę. Wbrew powszechnemu przekonaniu ormowcy, poza wąską kadrą kierowniczą, nie byli grupą specjalnie uprzywilejowaną w systemie komunistycznym, bowiem nie pobierali gratyfikacji finansowych, nie mogli kupować w specjalnych sklepach dla pracowników MSW (za żółtymi firankami). Dlaczego więc warto było należeć do ORMO? Dla prostego profitu – dobrego postrzegania w zakładzie pracy, a więc większej szansy na talon na samochód, wczasy w Bułgarii, pomoc w dostaniu się na studia dziecka. Na koniec popularne porzekadło: “Gdy ci bandzior brzuch rozpruwa, śpij spokojnie, ORMO czuwa”.

                                                                      *

I jeszcze jedna, istotna kwestia. Brud po PRL sprzątany jest opieszale i często niewłaściwie. To nie TW powinni być dziś demaskowani i moralnie piętnowani, choć w istocie się im należy, ale nie taka kolej rzeczy. Niewielu było takich nikczemników, jak żurnalista Gajzety Wybiórczej, niejaki Maleszka, innych trzeba było do tego brutalnie zmuszać. Bowiem to ci, którzy przemocą, zastraszeniem i szantażem zmuszali ludzi uległych, bojaźliwych, obawiających się o los członków rodzin, lub zwabionych zapłatą cynicznych koniunkturalistów do współpracy i donosicielstwa, często na swe rodziny, kolegów i znajomych ze środowiska pracy! Zapytuję, więc dlaczego do dziś dnia nie toczą się dochodzenia w sprawie zbrodni i wszelkich przestępstw kryminalnych i nie zapadają wyroki wobec funkcjonariuszy SB i Informacji Wojskowej uprawiających w PRL swój bandycki proceder w glorii "obrony interesu socjalistycznej ojczyzny" i całkowitej bezkarności prawnej w obliczu często kryminalnych, sadystycznych i zwyrodniałych metod represji wobec opozycji i łamania ludzi dla współpracy z "organami" bezpieki, co? Dlaczego na przestrzeni 28 lat III RP obowiązywały nikczemne i zdradziecki układy zawarte w Magdalence, a chroniące bandytów i zbrodniarzy ze służb specjalnych MSW, pacyfikatorów społecznego oporu w PRL? Bowiem tu nie chodzi o odwet, ale działania prawne, zwyczajną, ludzką sprawiedliwości obowiązującą w demokratycznym państwie! Podłą, krecią robotę wykonała tu "Gajzeta Wybiórcza" i jej naczelny, "rabin medialny" tow. Michnik, który wyartykułował dwie "prawdy objawione", przyjęte przez "wykształciuchów i lemingów" jako ewangelię prawdy o zasadach (i kwasach) "demokracji": "odpierdolcie się od generała Jaruzelskiego" i ściganie i sądzenie aparatu przemocy PRL to "procesy czarownic" i "odwet ciemnogrodu". To są wielkie słowa dla Koziołka z Pacanowa! To są słowa zdrady i zaprzaństwa, świadomej współpracy ze zbrodniarzami czasów PRL!

Medialny bełkot o cechach moralnego debilizmu, to jedno, a bierność prokuratur i sądów to drugie! Zatem powiem tak: reforma sądów w III RP, to prawdziwy "upadek komuny", rozbicie komuszej "kasty nadzwyczajnej", która istniała ponad władzą państwową, była samowybieralną i "elitarną" mafią, która kompletowała składy orzekające i ścigające wedle swego widzimisię i wedle wskazówek i nacisków politycznych! Teraz słychać szlochy, pomówienia o "łamanie demokracji" i pogróżki, bowiem potężny "bastion komuny" wali się w gruzy, otwiera się wreszcie furtka ku perspektywie, aby "prawo znaczyło prawo, a sprawiedliwość - sprawiedliwość!". I nie dajmy się zwariować, zwłaszcza ci otumanieni propagandowo przez "łabędzi śpiew" totalnej opozycji, bowiem proponowany ustawowo system obowiązuje w wielu krajach Europy i wyklucza korupcję i nepotyzm w legislaturze! A zatem może teraz, Szanowni Czempinońscy, Pierdowscy, Opłatkowie, Bambułowie i inni nikczemni kondotierzy komuny odbiorą w końcu wezwania na przesłuchania w swoich sprawach, oby jak najszybciej!

Niestety, ustawa nie obejmuje wojskowej bezpieki, począwszy od lat 50. czyli żołnierzy Informacji Wojskowej, KBW, Wojskowej Służby Bezpieczeństwa i II Sztabu Generalnego LWP. "Krwawi kaci, którzy jeszcze żyją, będą nadal pobierali swoje emerytury" - podkreślił szef IPN. Zatem daleko nam do pełnej normalności, ale ruszył proces dekomunizacji, kruszenia struktur mafijnych wewnątrz państwa, likwidowania "klanów nadzwyczajnych", więc pewnie, oby jak najszybciej, krwawi kaci z wojskowych służb specjalnych nie tylko zamiast „wypasionych” rent i emerytur zobaczą „ucho od śledzia”, ale także wezwanie na przesłuchanie, szanowny, choć zbydlęciały, panie!

                                                                          *

Antoni Kozłowski vel Wilk Miejski


Tekst sporządzony na podstawie gotowych materiałów tekstowych z książki "Mowa kulawa - mały leksykon form językowych PRL", redagowanej i przygotowywanej do druku pod mecenatem dr. Jana Ołdakowskiego.

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka