Wilk Miejski Wilk Miejski
345
BLOG

Geneza i anatomia Psubracj. Cz. 3. Magdalenka, matka chrzestna Psubracji.

Wilk Miejski Wilk Miejski Polityka Obserwuj notkę 0




Okrągły Stół nie stał się drogą do niepodległości, był sposobem na przeprowadzenie Polski z podległości sowieckiej do podległości neosocjalistycznej Unii Europejskiej. Gdyby nie paktowano z komunistami, Polska byłaby dziś silnym i bogatym państwem, a nie petentem w przedpokoju niemieckim.

Antoni Maciarewicz

 

(...) cały ten okrągły stół był zmontowany przez polską bezpiekę. W dalszym ciągu żyjemy w tym samym ustroju, jest tylko inna fasada, przemalowana z czerwonej na różową.

Janusz Korwin-Mikke

 

Do formalnego porozumienia obu tych ośrodków antysocjalistycznych doszło przy "okrągłym stole", choć faktycznie współpracowano wcześniej od wielu lat. Uprzywilejowana warstwa zarządzająca, najpełniej reprezentowana przez ekipę Jaruzelskiego, przekazała jawnej kontrrewolucji władzę polityczną w 1989 roku, a obecnie doradza i sekunduje ekipom solidarnościowym w rozkradaniu majątku narodowego i ograbianiu ludzi pracy z socjalno-ekonomicznych i politycznych zdobyczy.

doc. dr hab. Wsiewołod Wołczew, ortodoksyjny marksista

 

Magdalenka, to symbol fiaska “bezkrwawej rewolucji” “Solidarności”! TO AKT LEGALIZACJI KOMUNISTYCZNEGO BEZPRAWIA POD SZYLDEM ZREFORMOWANEJ III RP! Tam narodziła się koncepcja powstania "atrapy transformacji' na mocy powtórnego, całkowicie fałszywego, “dogadania się jak Polak z Polakiem” w osobach wyselekcjonowanych przez Wałęsę „poprawnych politycznie elit solidarnościowych” z owymi “reformatorami” establiszmentu komunistycznego: Kiszczakiem, Jaruzelskim, Cioskiem, prawdziwymi twórcami procesu transformacji i rzeczywistymi zwycięzcami koncepcji ciągłości struktury systemu od 1944 roku do dziś, niestety! Od 16 września 1988 roku w Magdalence pod Warszawą odbywały się spotkania członków władz państwowych PRL z przedstawicielami NSZZ “Solidarność”, zaś rozpoczęły się w Warszawie przy ulicy Zawrat. Celem tych rozmów było przygotowanie gruntu pod obrady Okrągłego Stołu, czyli określenia warunków porozumienia, co w tym przypadku było nie politycznym kompromisem, ale zrzeczeniem się niewygodnego monopolu totalitarnego, manewru zalecanego przez Kreml, przez „komunistów-reformatorów” za liczne koncesje ekonomiczne i gwarancje bezkarności w rzeczywistości posttransformacyjnej. Nie była to jedyna, realna forma demontażu komunizmu sowieckiego w Polsce, ale dla ekipy doświadczonych komunistów, zawodowców politycznych, myślących perspektywicznie, jedynie korzystna! Dlatego zaistniały nieporozumienia w obozie tzw. antykomunistycznym, de facto „poprawnościowym”, a także brak w PZPR silnej frakcji “reformatorów” wspierających namaszczoną przez sowietów Grupę Kiszczaka, czyli świadomych, cynicznych realistów politycznych, sprawnie przygotowanych do korzystania z profitów „pierestrojki” w nadwiślańskim wydaniu, co spowodowało szybkie przerwanie spotkań, bowiem sytuacja wymagała "urobienia gruntu"...

Dopiero na początku 1989 roku, w dniu 27 stycznia 1989 roku, rządowe mikrobusy przywoziły do Magdalenki ekipy Kiszczaka i Lecha Wałęsy, aby dokończyć podział “polskiego tortu” ponad głowami społeczeństwa i tylko w interesie dogadujących się elit, co  nic nie miało nic wspólnego z interesem Polski. A ponieważ proces dogadywania się przebiegał dobrze, często zakrapiany trunkiem i haniebną fraternizacją byłych „ofiar z katami”  na towarzyszących bankietach, już 6 lutego 1989 w Warszawie rozpoczęły się obrady okrągłego stołu. A kiedy utknęły w martwym punkcie, 2 marca 1989 rozpoczęła się druga tura rozmów w Magdalence, gdzie rozpatrywano nieprzewidziane, sporne kwestie z obrad Okrągłego Stołu. Sprawcą kłopotów był nie kto inny, a tow. Miodowicz, członek KC PZPR, szef OPZZ, grający teraz rolę “trzeciej siły politycznej” i obrońcy praw robotniczych. Ale jak w każdej reżyserowanej rozgrywce, pomimo tarć, wynik finalny jest ustalony i tylko koszty są długo i zawzięcie targowane, a zależą od "sztuki uprawiania polityki", czyli skutecznego łotrostwa, więc farsa trwała nadal i zmierzała ku „zmierzonym, słusznym celom”. W tej kwestii wypowiada się znany polski politolog, opiniując, że transformacja była oszustwem, gdyż chodziło o utrwalenie władzy, tyle że w zmienionym sztafażu. Tę koncepcję prezentuje prof. Jadwiga Staniszkis stwierdzając: "zmiany (pozorne) zaplanować mieli sowieccy wojskowi oraz Władimir Kriuczkow, szef KGB". Plonem tych "historycznych przemian" jest 27 lat "państwa istniejącego teoretycznie" w dorzeczu Wisły, przywileje SBków, fortuny byłych działaczy komunistycznych, nędza społeczna, tak...

Jednak obowiązkiem rzetelnego "opisu zajścia" jest dodanie następujących informacji. Otóż okrągły stół miał oficjalnie wypracować formy oddania władzy przez komunistów "przedstawicielom narodu". Jednak skończył się kontraktem, w którym komuniści dzielili się władzą z częścią opozycji, tymi "poprawnymi", gwarantując sobie jednocześnie uwłaszczenie i nietykalność karną. Byli tacy, co nie chcieli się na to zgodzić, zatem ich warto wymienić. Byli to: Andrzej Gwiazda i Anna Walentynowicz z "Solidarności", Kornel Morawiecki, legendarny lider  "Solidarności Walczącej", a podobne stanowisko reprezentowały: "Federacja Młodzieży Walczącej" oraz Liberalno-Demokratyczna Partia Niepodległość. I jeszcze taka wypowiedz: „Nie siedzieliśmy przy Okrągłym Stole, więc nie kręci się nam w głowach. Niczego nie podpisywaliśmy – nie jesteśmy więc związani jakimikolwiek porozumieniami", to wypowiedz Janusza Korwina-Mikke z 1989 roku. I jeszcze to: – Wręcz nieprawdopodobne było to, że mamy zawierać porozumienie z policją polityczną. Nie wierzyłem władzy i sądziłem, że z rozmowami można jeszcze poczekać – wspomina Maciej Łopiński, dziś doradca Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Byli zatem w tej "Nadwiślańskiej Sodomie" ludzie sprawiedliwi, pamiętajmy!

Magdalenka utorowała drogę transformacji systemowej i zakulisowym machinacjom polityczno-ekonomicznym w III RP, co jest jednoznacznym, długoterminowym zwycięstwem koncepcji „zawodowców” Kiszczaka i Jaruzelskiego, zaś niewątpliwą klęską „koncesjonowanej” frakcji opozycji, która uzurpowała sobie prawo “przedstawiciela narodu”, dokładnie jak onegdaj jej „starsza siostra” - PZPR. Aby przestrzegać wcielania w życie niejawnych ustaleń, powołana miała być Koalicja Porozumiewawcza, mająca czuwać nad “poprawną” realizacją postanowień Okrągłego Stołu. Owoce polityczne, po których poznaje się jakość przyczyny, wskazują, iż rozmowy w Magdalence były faktycznym momentem przejęcia władzy przez tzw. “konstruktywną opozycję”, która była wysoce skorumpowana, naszpikowana byłymi TW, więc szantażowana przez dobrze mające się służby MSW i gotowa do ustępstw, a więc według licznych publicystów, historyków i polityków dogadanie się z komunistami było zdradą narodową, wyparcie się na rzecz osobistych profitów idei „Solidarności”, gdyż sprowadziło się to do pozornego obalenia systemu komunistycznego i wejścia polityków PZPR, funkcjonariuszy SB i WSI w struktury nowego (starego, demagogicznie „uszminkowanego” na nowe) państwa, zarówno w formie jawnej „zreformowanej lewicy' - SLD i zakulisowej, prezesi spółek, FUNDACJI, banków, firm z kapitału uwłaszczeniowego, co było nie do pomyślenia w państwach byłego bloku sowieckiego, które obaliły system prawdziwie “rewolucyjnie” (Czechosłowacja, Węgry, NRD, ale nie Rumunia, gdzie rewolucję zrobiło Securitate!), TAK...

W swej mało zaszczytnej działalności tzw. “Grupa Magdalenka" spotykała się 13 razy, a były to spotkania robocze i spotkania przewodniczących grup obu opcji. Spotkania były protokołowane i rejestrowane przez ekipę TVP. Dla historycznej ścisłości wypada przedstawić uczestników rozmów w Magdalence: komuniści gen. Kiszczak, Stanisław Ciosek, Jerzy Ozdowski, Jan Szczepański, Tadeusz Szymanek, Andrzej Gdula, Bogdan Królewski, Janusz Reykowski, Aleksander Kwaśniewski, Ireneusz Sekuła, Jerzy Uziębło, Władysław Baka i in. ze strony solidarnościowej: Lech Wałęsa, Andrzej Stelmachowski, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Merkel, Bronisław Geremek, Mieczysław Gil, Adam Michnik, Zbigniew Bujak, Jacek Kuroń, Andrzej Wielowieyski, Ryszard Bugaj, Adm Strzembosz, zaś przedstawiciele Kościoła katolickiego to: ks. Alojzy Orszulik, ks. abp Bronisław Dąbrowski, ks. bp Tadeusz Gocłowski. Oto niepełna „lista bohaterów”, zaś warty podkreślenia jest udział osób duchownych wśród legalizatorów metod "transformacji", zestaw pobrany z interenetu, wspaniałych ludzi, no nie?

W dniu 7 marca 1989 roku w Magdalence odbyło się największe spotkanie "strony opozycyjnej" z przedstawicielami „reformatorskich” władz PRL. To wtedy przyjęto zbliżony do końcowego kształt okrągłostołowego, kapitulanckiego dla opozycji kontraktu...

Wszystko, co było później, przypominało tylko farsę, niesmaczną farsę, bo było jedynie obustronną legalizacją ustalonych poprzez "libacyjne zbratanie” owych gotowych, magdalenkowych "pakietów ustaleń". Samozwańczy, malowani przedstawiciele narodu, sfotografowani z Wałęsą, reprezentanci „neoSolidarności” zaakceptowali bez szemrania podział mandatów w Sejmie (65%  - obóz władzy, 35% - „Solidarność”), czyli wybory jedynie częściowo wolne, dające przewagę decyzyjną „komuchom”, zaś wolne wybory do Senatu, powstanie silnego kompetencyjnie urzędu prezydenta (dla wszystkich było jasne, że będzie nim gen. Wojciech Jaruzelski) wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe (Sejm i Senat), oraz "niekonfrontacyjny" charakter planowanych wyborów, czyli oczekiwany „spokój społeczny”. Wszystko zakończyło się suto zakrapianą imprezą zorganizowaną przez szefa MSW, wieloletniego wojskowego „razwiedczyka”, agenta Informacji Wojskowej, czyli gen. Czesława Kiszczaka, a który to zlecił wcześniej utrwalenie kamerą wideo tych „historycznych scen”, aby po czasie, z satysfakcją kompromitować naiwnych „solidaruchów”!

Komentując najkrócej owo historyczne wydarzenie stwierdzić można bez cienia obiekcji, stronniczości, iż Mgdalenka była grobem polskiego etosu bezkompromisowej walki o prawdziwe racje społeczne, końcem legendy “Solidarności”, zaprzepaszczeniem społecznych nadziei na życie w państwie wolnym od nieprawości i polityki prowadzonej w interesie skorumpowanych elit, a więc kamieniem węgielnym wszelkich patologii ekonomicznych, przywilejów dla bandytów z SB i WSI oraz poczucia społecznej niesprawiedliwości w III RP. Zatem, Magdalenka to gwózdz do trumny „etosu Solidarności”, aspiracji społecznych Polaków, budowy gospodarczej pomyślności i projektu „Rzeczpospolitej Samorządnej” z roku 1981. Magdalenka, to sprężyna budowy „państwa istniejącego teoretycznie”, bo praktycznie istniały bezkarnie (niestety, do dziś!), mafijnie zorganizowane, zakulisowe siły rządzące, a rekrutujące się z „resortowych dzieci” Kiszczaka i Jaruzelskiego oraz beneficjentów z kręgu „solidaruchów”, partycypantów bezkarnego procederu drenażu kasy państwa przez np. stowarzyszenie Pro Civili, w którego aktywność malwersancką zamieszany był prezydent III RP – Komorowski, o ironio i zgrozo! Powyższe fakty uprawniają, moralnie, personalnie i „zakulisowo strukturalnie”, aby powstałą po 1989 roku, na fali ukartowanych transformacji ustrojowych, III RP nazwać PSUBRACJĄ, co czynię teraz i kontynuować będę w dalszych tekstach!

Poniżej opinie uczestników obrad Okrągłego Stołu na temat charakteru rozmów w Magdalence i ich konsekwencji dla historii III RP. Cytuję opinie alfabetycznie:

- Jaroslaw Kaczyński: - “W ramach tej umowy logicznie mieściło się i to, że partnera z którym się rozmawia nie wsadza się do więzienia. Ten sposób myślenia potwierdzają poźniejsze wypowiedzi Jacka Kuronia. Kuroń domagając się przestrzegania umów Okrągłego Stołu powoływał się na swój honor. Kiszczak mógł być przekonany, że porozumienie przy Okrągłym Stole gwarantuje mu nietykalność. (...) Przy Okrągłym Stole powstał układ, który miał uniemożliwić ukaranie komunistów za ich działalność w latach osiemdziesiątych, a być może i za wcześniejsza działalność. Jest jeszcze coś, co zapewnia komunistom bezkarność - szantaż. (...) Komuniści mają dostęp do znacznie większej ilości materiałów kompromitujących, niż miał Macierewicz”.

- śp. Lech Kaczyński: - “W latach dziewięćdziesiątych parokrotnie mówiono mi, że niektórzy liderzy solidarnościowi zasiadający przy Okrągłym Stole mają pewne poczucie lojalności wobec osób, z którymi rozmawiali. Zawsze mnie denerwowało, że bardziej czuli się zobowiązani wobec komunistycznego partnera, niż wobec swoich "towarzyszy broni" z lat osiemdziesiątych”.

- Alojzy Pietrzyk: - “W Magdalence wyczułem grę, by co bardziej radykalnych działaczy "Solidarności", mniej ugodowych - złagodzić. Już dobór uczestników spotkań o tym świadczył. (...) Na kolejną Magdalenkę pojechano w składzie okrojonym, mnie pominięto. Stawałem się niewygodny, zwłaszcza że przy podstoliku górniczym wnieśliśmy sprawę naprawienia krzywd ofiarom stanu wojennego. Część naszych doradców nie dopuszczała, by przy głównym stole były poruszane jakiekolwiek windykacje ze strony solidarnościowej. (...) Pomału wychodziły na jaw wcześniejsze uzgodnienia. Wyczuwało się, że przedtem odbywały się rożne spotkania. Wynikało z nich, że nad PRL-em zaczyna zawisać jakaś ochronna tarcza. A niewtajemniczeni mieli złudzenie, że coś zależy od naszego przygotowania i siły przekonywania. Pierwsze spotkanie w Magdalence zakończyło się niesamowitym obiadem. Niektórzy ze strony OPZZ, ze strony rządu i naszej już w tym czasie bardzo szybko potrafili znaleźć wspólny język. Potrafili i napić się razem. Komitywa między niektórymi była tak wielka, że przy odjeździe gdy wszedłem do minibusu, którym nas transportowano, towarzystwo było już wymieszane. Między naszymi siedzieli OPZZ-owcy i rządowi. (...)

Odbyło się posiedzenie KKW zwołane przez Wałęsę. Związane było wyłącznie z wyborami do parlamentu i wyborem prezydenta. KKW liczyła 20 osób, ponadto uczestniczyli w niej zwykle doradcy (Geremek, Mazowiecki, Stelmachowski, Kuroń, Michnik) z prawem zabierania głosu, ale bez prawa głosowania. Z reguły posiedzenia prowadził Janusz Pałubicki. Byłem zwolennikiem wolnych wyborów i przegrałem. Prof. Geremek, jako przewodniczący zespołu reform politycznych Okrągłego Stołu, przekonał KKW, że powinniśmy przyjąć propozycje wyborów okrojonych - dla nich 65 proc., dla nas 35. A potem nastąpiła najbardziej haniebna chwila. Na stanowisko prezydenta zaproponowano dwie kandydatury: Kiszczaka i Jaruzelskiego. Jak można było na posiedzeniu KKW "Solidarność" w ogóle brać pod uwagę Kiszczaka i Jaruzelskiego na najwyższy urząd w państwie? Oceniłem to jako niesamowity upadek, wręcz profanację "Solidarności". A tu bez żadnych protestów, niemal natychmiast doszło do głosowania: Kiszczak, albo Jaruzelski. Padło stwierdzenie, że jak prezydentem ma być taki typ jak Kiszczak, to lepiej postawić na Jaruzelskiego. Po tym stwierdzeniu Pałubicki poddał wniosek o poparcie Jaruzelskiego pod głosowanie. Tylko ja byłem przeciw, dwoje wstrzymało się. Reszta była za. Z większością najwyraźniej wcześniej odbyły się rozmowy. (...) Jeśli Kiszczak powołuje się na rozstrzygnięcia Okrągłego Stołu, zwalniające go z poniesienia odpowiedzialności, to może chodzić jedynie o ustalenia podjęte w wąskiej grupie osób. Bardzo dobrze było widać, że niektórzy uczestnicy rozmów afiszowali się z generałami, wręcz brudzia wypijali, jak na przykład Adam Michnik. To te osoby dały generałom pewne gwarancje, ale nie publiczne, tylko w rozmowach kuluarowych”.

- Leszek Piotrowski: - “Umowa gwarantująca Kiszczakowi, Jaruzelskiemu i innym niekaralność w zamian za oddanie części władzy była możliwa, jeśli miała miejsce to podczas tajnych konwektykli w Magdalence. (...)  Te "randki" utrzymywane były w tajemnicy. Teraz wielu polityków zaprzecza, jakoby zawierano jakiekolwiek tajne umowy w Magdalence, np. poseł Bronisław Geremek, ale z wypowiedzi i zachowań Jaruzelskiego i Kiszczaka można wyciągnąć wnioski wręcz odwrotne”.

- Adam Strzembosz: - “Znam wypowiedź Jacka Kuronia: "ludzi z którymi się rozmawia, nie wsadza się do więzień". Ja w jednym z wywiadów protestowałem przeciwko możliwości niestosowania istniejącego prawa. Powiedziałem, że umowy nie mogą być wiążące dla organów ścigania. Natomiast Adam Michnik powiedział, że dla niego byłyby wiążące”.

Pozostawiam owe wypowiedzi bez komentarza, bowiem wymowa relacji jest jednoznaczna…

Reasumując podkreślić należy, że tzw. transformacja ustrojowa była nie sukcesem polskiej racji stanu i zwycięstwem idei „Solidarności”, ale zaprzedaniem się „poprawnej politycznie” opozycji, wizji „przejęcia władzy” zaplanowaną przez Jaruzelskiego po spotkaniu z Rockefellerem w Nowym Yorku w 1985 roku, gdzie ustalono, jak to Soros rękami Balcerowicza dokona „rozbioru” polskiej gospodarki, zaś „aparatczycy i specsłużbowcy” będę mieli zagwarantowany „immunitet bezkarności” i bajońskie uposażenie, co do dziś jest brzemienną w skutki hańbą!  Zaś wszelkie skutki transformacji stały się realnym obciążeniem społeczeństwa, następstwami „ekonomicznych przeobrażeń”, czyli wyprzedaż narodowego kapitału, wypracowanego społecznie, co było uzgadniane na poziomie porozumienia sowieckich i zachodnich służb specjalnych i dalekosiężnej polityki powstawania „nowego ładu” w Europie…

 Kto zaś kpi i nie wierzy, niech zje z łajna kotlet świeży…

                                                                                                    *

Antoni Kozłowski

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tekst powyższy powstał w oparciu o fagment książki "Mowa kulawa - Mały leksykon form językowych PRL", którą to książkę przez kilkanaście lat, bez powodzenia, starałem się wydać, lecz od pewnego czasu mam znakomitego mecenasa, którego w swoim czasie ujawnię, a jednocześnie zaproszę ludzi prawego serca i krytycznego umysłu na jej promocję.

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka