Wilk Miejski Wilk Miejski
232
BLOG

Sprawiedliwość społeczna w III RP, czyli suita werbalna o (nie)sprawiedliwości

Wilk Miejski Wilk Miejski Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

I. INTRO:

Krzywonos lepiej wyceniona przez ZUS od mentorów swoich - Jaruzela i Kiszczaka, czyli sprawiedliwość społeczna w III RP...

W czasie, kiedy opowiadająca o swojej przeszłości w „Solidarności" Henryka Krzywonos co miesiąc otrzymuje emeryturę w wysokości około 6200 zł, byli aktywni opozycjoniści mają ponad dwa razy mniejsze świadczenia z ZUS. Np., zgodnie z oświadczeniem majątkowym, emerytura współzałożyciela Komitet Obrony Robotników Antoniego Macierewicza wynosi... niepełne 2500 zł.

Jak deklaruje sama Henryka Krzywonos, w 2014 r. z tytułu emerytury ona uzyskała przychód w wysokości 74 771 zł brutto emerytury. Czyli polityk PO, która wyszła na emeryturę w 2009 r.  w wieku 56 lat, miesięcznie otrzymuje z ZUS-u około 6230 zł.

Pytana przez „Super Express” o swoją wysoką emeryturę Krzywonos odparła: „Nie będę się nikomu tłumaczyć. Różne rzeczy się o mnie mówiło i mówi, a ja mam to wszystko w nosie (krzywym, zresztą, od AK). To moja prywatna sprawa”.

Dla porównania, emerytura generalska Wojciecha Jaruzelskiego wynosiła 6000 zł. Z kolei były komunistyczny nadzorca bezpieki Czesław Kiszczak do końca życia otrzymywał 4100 zł.

​Ile emerytury dostaje Urban, Jaruzelski i morderca ks. Popiełuszki? Tysiące złotych!!!

Tymczasem o wiele mniejszą emeryturę otrzymują aktywni działacze antykomunistycznej opozycji. I tak współpracownik Studenckiego Komitetu Solidarności, a następnie Komitetu Obrony Robotników, poseł PiS, nauczyciel akademicki Ryszard Terlecki pobiera ok. 2424 zł emerytury. Zaś współzałożyciel KOR-u, pomysłodawca jego nazwy, obecnie szef MON-u Antoni Macierewicz, ma świadczenie w wysokości ok. 2512 zł.

(za niezalezna.pl)

 

II. ALEMANDE (alman)

Sprawiedliwość społeczna, to rzecz cenna, ba, imponderabilna, szlachetnie teoretyczna, bowiem jeno idealistycznie opisaną bywa, nie wstępuje na co dzień w rzeczywistość, ale śni się także zjadaczom chleba, producentom uryny, książentom krwi, cyklistom i tkaczkom ze Zgierza, tak... Ponoć także demokracja ma strzec (może strzyc?), jak czyni to obecnie, strzegąc kont koncernów i stawki wypłat miesięcznych specsłużbistom, zapewne przez pomyłkę, bo przecie, to z powołania strzec powinna owej sprawiedliwości społecznej, o której ćwierkały jakółki, a uczeni w piśmie przewidzieli jej patatyczny profil, zaś politycy, czyli kundelki mentalne i szczekaczki nienawistne zajadłe, mają owe szlachetne postulaty w ostnim odcinku przewodu pokarmowego... Zatem sprawiedliwość społeczna, jeśli nas odwiedzi, to jedynie w grudniu, po południu. Obym się nie pomylił z tym proroctwem amatorskim!

Na razie jednak widzimy wokól jeno dylematy i różne oceny stopnia "wstąpienia w życie realiów III RP" owej mitycznej sprawidliwości społecznej. A jest z nią tak, jak w bajce buddyjskiej, kiedy to trzech ślepców badało słonia i miało orzec, co to za forma biologiczna stanęła przed nimi. Jeden stwierdził, je to coś na kształt drzewa, nogę obmacując, drugi zaś, że jest podobna do węża, z obawą tykając trąby, zaś trzeci rękę przyłożywszy do korpusu stwierdził, że to coś na kształt skały uformowane... No i "u nasz" jest podobnie, bowiem "równiejsi" mają jej w nadmiarze, choć uznają, żę w sam raz, "bo żona ma potrzeby, a dzieci chciałyby się zabawić na Majorce w takt "balearic chillaut", no nie"? Równi, mają ją w postaci wiatru, pod który muszą maszerować, a odrzuceni przez "budowniczych III RP" mają jej "jasny obraz" widzany we snach. I tyle dochodzenia werbalnego sprawiedliwośći społecznej...

Rozpatrzmy zatem, taki casus. Obywatel AntoniK, syn Jana i Teresy, inw. I gr., pasożyt społeczny, ludożerca i filatelista, choć antytotalitarysta i antyklerykał, co jest zagwozdką światopoglądową dla specsłużb, człowiek z innej bajki, choć w bajce o "Słoneczku i czerwonych planetach jego" głaskany czule przez wolontariuszy humanitarnych, zwanych ZOMO, pluszową pałeczką po główce, pleckach, kolankach (ach!) otrzymuje od ZUS 2373 zł./mies. Jednak dla wielu, to on ewidentnie łamie normy sprawiedliwości społecznej, niecnie zagarniając do swej kieszeni krwawicę obywatelską, zaś zapewne równocześnie Nos Zakrzywiony, Jeliciarz i Pies Moskiewski orz niezliczone rzesze "tajnych, jawnych i dwupłciowych" policmajstrów z metryczką "made in PRL" sprawiedliwie otrzymują(wali) świadczenia z obywatelskich podatków, bowiem to oni, wielcy reformatorzy, animatorzy wypożyczenia mebla od Króla Artura, architekci III RP, godni są takiej sprawiedliwości dziejowej! Wszystkim wyznawcom takiego widzenia rozdziału "deputatów sprawiedliwości" życzę równie sprawiedliwej wyceny przez ZUS, kiedy witać będą pana listonosza z emeryturą. Zrozumieją wtedy, że sens ma powiedzenie: "Polak mądry po szkodzie", gdzie lezie razem ze swą żywicielką, krową...

I dla nich jeszcze taka ciekawostka z "obszaru sprawiedliwości realnej" (jak socjalizm): "Kiedy Pan Orwell wszedł w do izby sejmu III RP usłyszał, jak Kali płacze rzewnie i gniewnie pomstuje, że to dobrze, kiedy on kradnie, oszukuje i nienawidzi (także "mową nienawiści"), ale jeśli czynią to inne kreatury Kalemu, to czynią zatem wielką, zapewne dziejową, niesprawiedliwość... Pan Orwell cofnął się i skomentował niesmaczne zajście w te słowa: szkoda, że nie czytałem Sienkiewicza, bowiem Kali, to wiodący bohater "1984 Bis", a jam go nie przewidział! Bowiem od dziś, to Kali i jego "przewodnia moralnie" filozofia wyrokuje o stanowieniu sprawiedliwości i uczy społeczność nadwiślańską, jak żyć ulicznie i jak defekować mową nienawiści na rząd legalnie wybrany. Kali jest wielce oborzony na losu niesprawiedliwość, na łamanie kołem demokarcji, więc na ulice wyprowadzać obiecuje, medialnym być pragnie! I zapłakał Pan Orwell nad niesprawiedliwością rozdziału kwalifikacji intelektualnych w rodzinie człowieczej, bowiem, gdzie Kali mówi - milczy Sokrates i Jezus, a jeno wrzeszczy otumaniona tłuszcza". I to tyle. Resztę sensu wydziobały gile, a jaskółki zbudowały Nowe Szadółki i nazwały: III RP w glorii mocy i chwały wylewa swe urynały, lamentuje nad synekur i władzy utratą, odwetowo chce się spotkać z unijnym tatą, tak...

 

III. COURANTE (kuran)

Zmierzcha się

Tak, zmierzcha się nad mą planetą...

Ma planeta-ojczyzna zbacza peryferialnie

Pogrąża się w mroku kosmicznego chamstwa

Dryfuje ku ciężkiej materii rozkładu...

Zmierzcha się

Widzę niewyraźne kształty i bukszpany

Marmurowe sarkofagi i tekturowe wieńce

Odciski stóp w policyjnym tuszu

Zmierzcha się

Widzę rozmytne kształty proporców

Watah złomiarzy, skrzydeł husarii

Dostrzegam cienie zarzynanych przodków

Zmierzcha się

Gdzie okiem sięgnąć, trwa mrówcza praca

Trwa golenie włosów łonowych i czaszek

Sączy się kroplówka Tańca z Gwiazdami

Idą wytrwale pielgrzymki do Światyń Materii

Zmierzcha się

Przez mrok dostrzegam cherlawe kształty

Boga POsejdona i PiSmo nosem wietrzę

Śpiew słyszę Oksany Gulden z planety Nowoczesna

Zmierzcha się

Gasną swiatła rampy i szpitalne monitory

Zapalaja się papierosy i weneryczne ogniska

Poprzez mrok gęstniejący słychać zaśpiew:

Zmierzcha się!

- Nieprawda, wyraźnie widzę was psubraty!

Krzyczy Sowiński w okopach zapomnianej Woli

Choć bezwolny tłum szturmuje wrota MerdiaMarkot

A autorytety moralne leją ołów kłamstawa w uszy

- Jaśnieje Rzeczpospolita w sercach prawych…

- Widzę ich, jasnych niedobitków z Woli i okolic

Oni to cisną kamienie na szaniec...

Oby nie Panu Bogu w okno!

 

IV. GIGUE (rzig)

                                    Ars politica

 

                                                               Polityka moi mili

Raj dla miernot i debili

W tej ogromnej piaskownicy

Porykują brandzlownicy

Obrzezani przez Jehowę

Jeruzalem widzą nowe

Pedałując lobby gajów

W dupie szuka ciepłych krajów

Feministki z hardą miną

Masturbują się słoniną

Komuniści w błaznów chwale

Piorą dusze w urynale

A debile dewocyjni

Szczerzą ryje, bo maryjni

Zaś przebiegli nekrofile

Uśmiechają się przemile…

Kto dołączy do tej trzody

Kto poświęci wiek swój młody

Ten na starość się przekona

Że w przedszkolu właśnie kona

Że zmarnował życie swoje

Jak podobni jemu gnoje

Że największe jego dzieło

W odbytnicy się poczęło!

                                                                *

 

AntoniK

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura